Mieliśmy ten blog redagować wspólnie z kolegą fotografem, ale odszedł do Instagramowej konkurencji, a ja zostałam z hamletowskim dylematem “być albo nie być”. W sieci, rzecz jasna. Pobuszowałam trochę po okolicznych blogach i uznałam, że to mógłby być całkiem niezły sposób na wyzwolenie ukrytego potencjału, gdyby się okazało, że jakiś jednak mam.
Na razie nic na to nie wskazuje, ale pamiętacie, jakim sukcesem okazały się Kroniki Seinfelda – słynny amerykański „serial o niczym”, któremu to pomysłowi nikt podobno nie wróżył przyszłości?
Od czego by tu zacząć? Może od wyznania, że uwielbiam seriale? Prawie wszyscy uwielbiają, ale nie wszyscy się do tego przyznają. Może nawet większość moich wykształconych znajomych ukrywa tę swoją pasję. Przed rodziną się nie da, ale zawsze można na nią zwalić winę za uleganie “niewybrednej” rozrywce. To do następnego wpisu, bo czas na ostatni w tym sezonie odcinek „Klanu”.
Po przeczytaniu tego wpisu, dochodzę do wniosku, że choć każdy pisać może, to nie każdy może nie oglądać seriali. Życzę interesujących tematów 😀 👿 :D.
PolubieniePolubienie
No, tak źle to ze mną nie jest. Nie oglądać mogę, ale wolę oglądać (zamiast, jak niektórzy, podglądać przy okazji krytykowania oglądających domowników).
Miłego popołudnia życzę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba